ADE

Mutacje. Z deszczu pod rynnę.

https://dziennikzarazy.pl/9-09-mutacje-z-deszczu-pod-rynne/


  • W wyniku szczepień przeciw wirusom pojawia niebezpieczny zespół ADE (wzmocnienie zależne od przeciwciał)
  • ADE powoduje u zaszczepionych zwiększoną transmisję i powstawanie nowych, bardziej zaraźliwych mutacji wirusa, które nie powstałyby bez zastosowania szczepień.
  • ADE zniekształca działanie systemu odpornościowego osoby zaszczepionej, co daje negatywne konsekwencje zdrowotne.
  • W przypadku pojawienia się ADE mamy:
    • bardziej zaraźliwe mutacje,
    • większą transmisję,
    • większe zagrożenie dla zaszczepionych i nieszczepionych.
  • ADE dotyczy tylko niektórych wirusów, w tym właśnie koronawirusów.
  • Wystąpieniu ADE sprzyja obniżenie siły oddziaływania antyciał na wirusa, co dzieje się wraz z upływem czasu.
  • Istnieją badania na zwierzętach dokumentujące powszechne występowanie ADE przy szczepieniach przeciw koronawirusowi SARS-CoV.
  • Pojawienie się ADE jest największym zagrożeniem dla całego procesu szczepień i wcześniejsze programy badania szczepień na koronawirusa na ludziach były przerywane z tego powodu.
  • W krajach o zaawansowanym procesie szczepień notuje się obecnie, co ważne w lecie:
    •    – bardzo wysoki wskaźnik zakażeń
    •    – pojawienie się mutacji delta
    •    – większą emisję wirusa przez zakażonych
    •    – brak różnicy w emisji wirusa przez zakażonych szczepionych i nieszczepionych
  • Jeśli doszło – a tak należy sądzić, uważa dr. Malone – do wystąpienia ADE u ludzi, jak to miało miejsce u zwierząt, to dalsze szczepienia będą nasilać zagrożenie, uzależniać zdrowie i życie ludzi od cyklicznej, co 6-9 miesięcy, dawki szczepiennej i grozić wytworzeniem takiej mutacji, której skutków nie da się już opanować.

Ta ostatnia konkluzja jest najbardziej załamująca, bo oznacza, że będziemy mieli kolejne fale dodatkowych szczepień w coraz krótszych okresach czasu, które nie dość że nie pomogą, ale mogą wyprodukować superwirusa, odpornego nie tylko na szczepionki, ale i na antyciała naturalnie wytworzone przez ludzki system immunologiczny.

Coraz częściej mówi się, że masowe szczepienia mogą wyprodukować wielką grupę superroznosicieli, czyli zaszczepionych, którzy będą się zachowywali jak by byli trwale chronieni szczepienną tarczą, nie przestrzegali dawnych reguł dystansowania i maseczkowania, przekonani, że nie są niebezpieczni. Naukowcy zwrócili uwagę na to, że szczepionka może powodować efekt jedynie złagodzenia objawów, a więc wyprodukowania (wreszcie) bezobjawowych nosicieli, zaś wcale nie obniżać wskaźnika R odzwierciedlającego reprodukcyjność wirusa, a nawet go zwiększać.  

W ten sposób wyjaśniła się sprawa dlaczego zaszczepieni nie zostają zwolnieni z maseczek (a tak obiecywano), ani z reguł społecznego dystansu. Tłumaczy się im tę sprzeczność w sposób zakłamany – to wszystko przez tych nieszczepionych, bo to oni mogą przecież każdego zakazić, nawet zaszczepionego. Nawet niech to będzie ten pechowiec z tych 5% (przy następnej niespełnionej obietnicy 95% skuteczności szczepionek), to przecież musimy walczyć, bo „ani jednej łzy” i Zero-Covid. A tu okazuje się, że zaszczepieni nie noszą tych maseczek, by się bronić przed zakażeniem, ale… by bronić innych przed infekcją ze swojej strony. Bo – wedle teorii superroznosiciela, popartej mechanizmem ADE – to oni mogą zakazić innych coraz to nowszymi wariantami koronawiusa, które nie występowałyby, gdyby nie masowe szczepienia powodujące powstanie mutacji, które bez tego by nie zaistniały, zaś z tym podstawowym wariantem Wuhan poradziłaby sobie naturalna masowa odporność.